piątek, 16 maja 2014

Życie nauką jest.


Zapewne wiele razy zastanawialiście się jak zająć się na przykład młodszym rodzeństwem lub jak ugotować obiad. Wszystkiego niby mieliście się nauczyć w szkole lub od rodziców. A że rodzice nie zawsze są skłonni do nauki życia to nie pozostaje nam nic innego niż poradzić się kogoś innego, szkołę lub żyć w niewiedzy. Wiele osób zauważa to, że coraz więcej przedmiotów, tematów lub nawet działów w szkołach nigdy się żadnemu człowiekowi nie przydają. W większości są przydatne jedyne do nauki na zawód nauczyciela. Tak więc często się zdarza, że szkoły zamiast układać nam w głowach i próbować nas czegoś nauczyć to coraz bardziej tylko robią nam olej w głowie. Każdy zrozumie to, że warto uczyć się biologii,  języka Polskiego, języków obcych, geografii i matematyki, a to już w części. Pierwszym przykładem z brzegu jest to, że nikogo nie obchodzi jakie wymiary powinna mieć ustawowo kostka brukowa lub ile kurczaków może być przetrzymywane w kurniku. Powiedzmy szczerze, że 3/5 tego co uczono nas w szkole nie pamiętamy lub w ogóle się tego nie uczyliśmy. Jedne rzeczy są zbędne, a inne wręcz niezbędne. Powinno się przywrócić do szkół podstawowych-licealnych kaligrafię i płynne czytanie, ponieważ większość gimnazjalistów nie umie czytać lu pisze jakby palce mieli połamane. Dodatkowo powinno się wprowadzić większą ilość zajęć wychowania fizycznego oraz podwyższyć poziom nauki. Większość młodzieży ledwo przechodząc daną klasę i tak jest za przeproszeniem głupia jak but i nic nie wie, ponieważ uczyło się tylko tego, aby dostać tą 2-. Dobrze by było również gdyby bardziej surowo oceniało by się uczniów. Chodzi teraz o sławne punkty ujemne lub uwagi. I jedna rzecz, która często denerwuje uczniów, a mianowicie naginanie WSO i PSO przez nauczycieli. [Nauczyciele] Często twierdzą, że WSO nie może być traktowany tak dosłownie. Niestety musi być traktowany dosłownie, ponieważ po to jest, aby go przestrzegać, a nie tak jak niektórzy twierdzą, że należy go łamać.
Boyah!

piątek, 9 maja 2014

Ukraina, a Krym

Trochę spóźniony temat, ale nadal aktualny. Każdy kto ogląda telewizję, siedzi w internecie lub po prostu rozmawia z ludźmi wie, że na Ukrainie są zamieszki. Nie próbuję się nawet wplątywać o co w tym wszystkim chodzi, ale wiem, że są Banderowcy, lud Ukrainy i, którzyś z nich są przeciwko władzy w swoim państwie. Co gorsza Rosja wysyła tam szpiegów, którzy potem zostają oczywiści odtajnieni i zamykani lub ciężko bici. Nie chciałam dziś o tym mówić, ale wspomnieć o tym, że politycy w naszym kraju zamiast robić porządki u nas i dbać, aby ludzie nie umierali tutaj z głodu jadą na Ukrainę, bo tam też mają problemy. Rozumiem, że mają kłopoty, ale niech sobie z nimi sami poradzą. Nam nikt nie chciał pomóc i walczyliśmy za komuny z władzą 8 lat i nam nikt nie chciał pomagać. Nawet reporterzy w tamtych czasach byli ściągani z innych państw na prośbę polaków. Przeżyliśmy i na razie komuna do nas nie wraca. Jeśli Polacy potrafią to i inni dadzą radę. Wiem, że jako na człowieka humanitarnego powinniśmy coś z tym zrobić i czasem można czuć rozdarcie... Ja bym wolała być bezstronna, ponieważ nie chciałabym mieć na karku Rosji, ale to tylko moje zdanie. Nie znam się na polityce i na tym jakie są relacje nasze, między Rosją i Ukrainą oraz Ukrainą i Rosją. Prócz Krymu, wszystko wróci do normy.
Boyah!

niedziela, 4 maja 2014

DDoS- Czyli kto Cię atakuje?

Pierwsze co przychodzi na myśl to DDoS. Czym to jest? Prosto mówiąc ktoś (tak, to musi ktoś zrobić, ponieważ to jest jakby skierowanie bezwzględne) wysyła do was mnóstwo niewidzialnych plików z wielu komputerów, przez co wasz komputer ma wszystkie zasoby działania zajęte przez te DDoS'y. Jeśli plików jest dużo to prędzej czy później rozłączy was z internetem lub nawet może wywalić cały dysk twardy. Na szczęście mądre osoby wymyśliły coś jak tak zwany "DDoS Guard". Nie miałam przyjemności z niego korzystać, ponieważ miałam kontakt z osobą, która mnie atakowała. Co zrobiłam? Proste, pogroziłam sądem. W kodeksie karnym jest przepiękny artykuł 268a i 268b, który w skrócie mówi o tym, że za utrudnianie dostępu do własnych informatycznych informacji (masło maślane) może podlec karze do 2 lat więzienia. I to nie jest traktowane jako małe przestępstwo tak jak traktują ludzi, którzy ukradli batonika ze stacji benzynowej. Włamywanie się na czyiś komputer lub właśnie atakowanie go jest poważnym wykroczeniem, który coraz częściej jest popełniana, a więc dzieci, które pobrały sobie z torrentów lub z chomika jakieś programy do atakowania są automatycznie przestępcami. Już nie wspomnę, że każda muzyka i obrazek pobrany z internetu jest już ukradziony, ponieważ wszystko co jest w internecie posiada jakieś swoje prawa autorskie, ale jednak ja kieruję się słowem, że wszystko co wysyłam do internetu nie jest już moje, ale całego społeczeństwa. Dlatego bardzo rzadko dodaję zdjęcia na FaceBook'a. Dodam, że zazwyczaj sprawcami takiego ataku jest jakieś niewyżyte dziecko, którego zbanowano na jakimś serwisie. Tak więc podsumowując, DDoS jest groźny, ale da się go uniknąć- karalny, ale potem jest roboty w sądach się robi i dodatkowo nie wszyscy są pełnoletni i potem jeszcze dochodzą komplikacje rodziców oskarżonego i oskarżającego. Dobra, bo się strasznie rozpisałam... Ciekawe czy ktokolwiek to przeczyta do końca.
Boyah!

sobota, 3 maja 2014

Maturzyści

Będzie to krótszy post, ale z dedykacją. Podobno już w poniedziałek ma być matura, a więc serdeczne życzę wszystkim maturzystom, aby zdążyli się nauczyć oraz aby znaleźli stare streszczenia do lektur. Niech matura teoretyczna będzie krótka i byście usiedli z dala od wielkich strażników, znacznie ułatwi wam do ściąganie. Polecam ściągi pod spódniczką/ sukienką lub pod marynarką. Kiedyś było łatwiej ze zdawaniem matury. nie było w ogóle matematyki... Pamiętam, polski, geografia, angielski i rozszerzona historia. Teraz nie ma tak łatwo, trzeba zdawać więcej, a w szkołach nic pożytecznego Cię nie nauczą. Nauczą cię jak wychować dziecko? Jak przygotować pełnowartościowy, polski obiad? Jak naprawić samochód? Tego ostatniego mogą nauczyć, ale to już musisz konkretny kierunek w liceum lub dalej. No cóż, zamiast uczyć jak żyć, uczą ile to jest pierwiastek z biliona. Hmm... Niestety życie jest bolesne i cholernie prawdziwe, no jak to z życiem bywa, prawda... Kończę bo stracę kolejny temat na jutro, a tego bym wolała nie robić. Bardzo szybko wytracam tematy na bloga. 
Boyah!

PS
Nawet nie wyobrażacie sobie jak ciężko jest mi pisać bez żadnych emotikon.

Bajki dziś, a kiedyś.


Wiecie co mnie wkurza? To, że dzieci nie mają już czego oglądać w telewizji. Nie puściłabym mojemu dziecku Mody na Sukces czy Na Dobre czy na Złe. Są jakieś bajki, ale co to są za bajki? Nie byłabym tak wyrodną matką żebym skazała dziecko na oglądanie jak w kreskówce dziwny dzieciak z uszami Królika bił się z rozciągliwym psem... Tak, mówię teraz o bajce "Pora na przygodę". Bardzo mnie boli, że nikt nie tworzy bajek typu Myszka Mickey, Koziołek Matołek, Pszczółka Maja, Smerfy, Muminki, Gumisie, Gąska Balinka i dużo więcej... Tych nowych wymieniać nie będę, ponieważ gdybym miała tak oglądać je i sprawdzać, które są te "głupie" to sama bym ogłupiała. Teraz chodzi tylko o to, aby bajka była kolorowa, zabawna i zarabiała, a kiedyś uczyła, miała morał, była zabawna i to cieszyło dzieci oraz rodziców. Nie będzie to zbyt długi temat, ale staram się ile mogę. Miał to być wywód, jak bardzo mnie to denerwuje, ale jestem dziś zbyt spokojna (czytaj: leniwa), aby napisać cokolwiek sensownego, co trzyma się kupy... Więc nie przedłużając i nie skazując was na dłuższe cierpienie kończę ten post i zegnam się po jakże krótkim wywodzie... Nie miało to sensu, a więc...
Boyah!

czwartek, 1 maja 2014

Minuta warta 7 mln.zł...


Jak już wszyscy wiecie, nasz (uwaga- sarkazm) genialny  premier za 7 milionów złotych stworzył jakże szczegółowo wykonany spot z okazji 10 lat w UE. Wszyscy rozumieją, że to może trochę kosztować: wyprodukowanie, prawa autorskie (piosenki "Hey Jude") oraz wyemitowanie go na wielu stacjach nie tylko w Polsce, ale i w Europie, a nawet dalej, ale nie rozumiem na co wydali resztę milionów? Jak najbardziej nie jestem od tego ekspertem, ale każdy chyba się skapnął, że księgowa premiera chyba rąbnęła się w obliczeniach... To nie koniec. Premier uradowany popularnością spotu chce nagrać kolejną reklamówkę, ale tym razem na temat naszych sukcesów w przeciągu 25 lat. Łatwo się domyślić, że mając taką księgową jaką ma nasz premier- Całość ma kosztować około 8,4 milionów złotych. Skąd te pieniądze? Podobno zaoszczędziliśmy tyle na organizacji polskiej prezydencji. Nie wnikam. 
Dziwactw ciąg dalszy. Niedawno na Twitterze Donalda Tuska pojawił się post. Jego treść składała się jedynie z linku do konta Kancelarii Premiera na serwisie YouTube.  Był to kilkusekundowy śpiew Premiera piosenki, która byłą tłem do spotu UE. Nie wiadomo czemu to miało służyć, ale jest i cieszy się niezwykła popularnością wśród użytkowników serwisu YouTube.

Oto filmy: